Świadectwo 21.
Wiem, że dzięki Matce Najświętszej żyje mój syn. Był maleńkim dzieckiem, gdy po nieudanej operacji umierał w szpitalu na Kopernika i poddany został powtórnej, ale już beznadziejnie absolutnie, wtedy to zwróciłam się z gorącą prośbą do Matki Bożej, a już była noc, a ja sama długo i gorąco poświęcałam go opiece Matki Najświętszej i gdy rano wróciłam do szpitala, lekarz z wielkim zdziwieniem powiedział mi, że dziecko żyje i że będzie miał na imię Marian, bo w dzień Matki Bożej tj. Marii dziecku wróciło życie.
Ustne dopełnienie szczegółów: /S. Nazaretanka/
Syn miał wtedy 1 rok /1950/. Po drugiej - wiedząc, że już o beznadziejnej operacji - pierwsze moje kroki skierowałam tu, do Matki Bożej w Kaplicy na Siekierkach, a świadkiem, że tu byłam jest mąż Pani Adamczyk, który mnie spotkał bardzo płaczącą. Wziął mnie za ramię i pocieszał, że wszystko będzie dobrze i dodał: "Niech się Pani modli…"