Stefania Kolańska

Świadectwo 23.

Mówi Pani Stefania Kolańska lat 80
(nagrane na taśmę)
Rok 1977

Odkąd Pani zna Panią Władzię?
Kotuniu - Ona - mieszkaliśmy razem w jednym domku, od dziecka, z moimi dziećmi. Ja zazdrościłam, że nie moje dzieci takie są. Przed widzeniem. To dziecko było dla Boga. To było dziecko dla Boga proszę panią. Pobożne, przyszłam nieraz z drogi z tego smutku, a ona mówi: Pani Kolańska - jeszcze przed widzeniem, zaśpiewajmy Gorzkie Żale, czy jakie pieśni postne. Wszystko było dla niej mało, wszystko mało. Ja zawsze zazdrościłam, że moje dzieci takie nie są. To był maj proszę siostry. Piękna pogoda. 3 maj. Ona mieszkała na pierwszym piętrze, a ja byłam na dole. Sama. Matka w drodze. Samiuteńka jedna. Więc Ona - przy każdym krzyżuśmy śpiewały, siostro. Może za głośno mówię? - Przy każdym krzyżuśmy śpiewali, więc Ona przyszła od tego krzyża. Okno otwarte. Piękna pogoda. Uklękła w oknie. A wiśnia była naprzeciwko niej okna. Więc to dziecko się modli. Przyszło od krzyża i modli się. Za chorego wujka, za koniec wojny. Jak umiała, tak się modliła. Więc proszę panią, jak Ona się tak modliła, ujrzała ogromną jasność. Ale to jasność była nadziemska. I ujrzała piękną Panią. Panią na wiśni. I mówi do mnie. Położyła główkę mi na ramieniu i mówi: Pani Kolańska, mówi. Ja widziałam Matkę Bożą żywą na wiśni. Więc ja mówię tak: Możeś spała? Może śniło ci się?" - Nie spałam, tylko się modliłam. Więc mówi osiem minut tylko najwyżej widziałam Matkę Bożą. Tylko 8. - A co Matka Boża mówiła? Tylko się uśmiechała. A ta szarfa niebieska tak się powinęła, mówi. Ale nigdy takiej piękności w życiu nie widziałam, te stopieńki spod tej sukni, mówi. Jaka piękna Pani. Ja w życiu nie widziałam. 
Czy ja w życiu będę widziała taką piękność. I tak do mnie mówi. Czy ja będę w życiu to widziała. Tak króciutko. Więc na drugi dzień matka przyszła. Opowiada matce. Mamusiu, ja widziałam Matkę Bożą żywą na wiśni. A matka wierzyła, bo to dziecko było - tak jak i ja wierzyłam - prawie nigdy nie skłamała nic. Więc matka wierzyła. To siostro później prawie miała co dzień widzenie. To ludzie na razie - to wie siostra, jedni wierzyli, inni nie wierzyli. To ksiądz - do parafii się doszło na Chełmskiej mieli parafię - Ksiądz powiedział: Może dziecko trzeba do lekarza. Wszystko nic nie pomogło siostro. To siostro kochana, niech siostra wierzy, to był maj - to było może po maju, bo to ona dopiero, Matka Boża w miesiąc maj przemówiła do niej. To mogła na złotej wstędze przeczytać, co ma czynić - u stóp Maryi. Żeby tu gdzie ta wiśnia stał krzyż albo mała kapliczka. Żeby koniecznie paliła lampkę oliwną. To u nas co to w każdym domu dawniej tak było. Z oliwy lampka całą noc się paliła. To Matka Boża jej to zlecenie dała o tej lampce. To tę lampkę później trzymali. Dopiero skasowana jest z 8 lat. A ja paliłam wciąż. Butlę oliwy kupowałam, bo ta kobieta która się opiekowała umarła, to ja się parę lat, 5 lat opiekowałam tą kapliczką. Tak mi przykro, Mateńko, mówię przyjdą - wychowałam dwoje dzieci drobnych córce - przyjdą, będą Ci hołd tu składać. Ale teraz nie ma tak - Warszawa wierząca - ale wszystko z daleka. Przyszli, się pomodlili, a tu trzeba tak jak Kołtunowa, co dzień teraz tak trzeba było, więc siostro kochana, to ja tak sobie mówię. Mój Boże kochany. To tam ta Matka Boża opuszczona i to wszystko - to siostro, to ta wiśnia jak była, tak była i przy tej wiśni był stoliczek i do Powstania ołtarzyk i tam myśmy się modlili. Więc siostro, zaraz siostrze powiem. Więc to był maj. Maj minął. No te widzenia ma, to Ona po maju, bo to dopiero Matka Boża przemówiła do niej w miesiąc, w miesiąc. Więc wyszła na podwórko. Ja jestem, matki nie ma, nas trzy sąsiadki tylko. A Ona - deszcz pada - a Ona uklękła. Deszcz na nią pada, nie zważa na to. Ujrzała jasność na tej wiśni. Mówi tak: Mateńko! Daj mi znak, żeby mnie uwierzyli, że ja Cię żywą widzę. - Takie słowa. A Matka Boża mówi do niej: "Niedługo dzwon zadzwoni, a wszyscy uwierzą, że Ja tu byłam". Proszę panią, to niech pani wierzy, następny raz jak przyszłam, to pełno dzieci jest tutaj - całe mieszkanie, bo ludzi nie było. Ona ma to widzenie. Klęczy na parapecie. Patrzy się na tę wiśnię. Ja przyszłam do nich - i sąsiadka - mieszkania, a tu pełno dzieci. To spod - to miała takie nauki. Tak śpiewała i mówiła, żebyśmy śpiewali z nią. Śpiewała i ten różaniec w ręku trzymała, tak, bo to Matka Boża jej mówiła, żeby na różańcu się modliła. Matka Boża jej takie, takie rozkazy dawała. Różaniec trzyma, tak trzyma, modli się, a tam pośród wszystkich tych dzieci, troje dzieci widziało - cała wiśnia oblepiona była brązowymi gołębiami. Jeden kolor. To też znaczące. To mój syn, ten pijak, który rozwiedziony, był chłopakiem, miał 11 widać godny był. I proszę siostry, to tylko troje mogło to widzieć, to też jakieś znaczenie jest. To siostro kochana, nadszedł czerwiec, znaczy dzień 28 czerwca. Pan Jezus się objawił z otwartym Sercem, tego samego roku i Pan Jezus do Niej mówił: "Kup taki obraz jak mnie widzisz, z Sercem otwartym". Ona go ma w domu u siebie. Ten obraz - "Kup taki jak mnie widzisz". - To siostro, żeby siostra wiedziała, jakie Pan Jezus miał nauki do nas i błogosławieństwo podług życia człowieka, to siostra by to łykała, wszystko mało było, i to wtenczas jak było nas niedużo. A jak było dużo to Pan Jezus powiedział: "Dużo zebranych, a mało wybranych". - Zaczęła się tu rzesza - chodzili. No bo to tak - jedni wierzyli - Warszawa tak wierna. Grono warszawskie od razu jak się dowiedziało - pięknie śpiewali, modlili się, że aż płakałam, że jeszcze ludzie są takie wierne. Więc siostro kochana, jakie Pan Jezus miał nauki do każdego człowieka, to pani wie, że ach mówię pani, że ja już nie spamiętam, tylko trochę pani siostrze powiem. No to ja się trzęsłam, bo strasznie się czułam grzeszna, że Pan Jezus będzie mnie tam coś mówił, tak się bałam, tak. Pan Jezus mówi: "Córko - mówi idziesz ciernistą drogą upadasz wzywasz Mojej pomocy. Ja cię zawsze podźwignę". Ja w życiu nie zapomnę tych słów. 
Przez usta Władzi? 
Władzi. Ona obowiązkowo nam to powtarzała - przykleiło się do Niej. Krzyżem przeżegnała i wtedy Pan Jezus do Niej mówił, a Ona powtarzała i takich kobiet kilka podług życia człowieka. Nawet, która była z dala od Pana Jezusa, to Pan Jezus tak pięknie przemówił: "Ja jestem Ojcem waszym". - To proszę siostry, to ta jedna to już umarła, umarła w tym roku, to róże przynosiła wciąż. I za te róże, to Pan Jezus jak jej dziękował. Jak wszystko to mówię siostrze, to nie da się opowiedzieć. Siostro, nie da się wszystko opowiedzieć. Więc siostro, to tego, to właśnie to ma ta kobieta, która taka religijna, opiekowała się tą kapliczką, to miała trzy córki, ale jedna była, no... niby dla ludzi grzeczna, dobra, taka uprzejma - wierząca w Boga, ale więcej z dala… 
Nie praktykująca. 
No tak - troszkę sobie tak – w towarzystwie pozwalała troszeczkę. Ta matka to trochę cierpiała. Więc zapoznała człowieka to króciutko siostrze powiem - religijnego, takiego starszego kolejarza z Łodzi. Więc matka mówi: „Nie wiem, czy będzie dobra żona” - bo taka była szczera - mówi. A ja ją sobie wychowam. I po ślubie w tydzień przyszli do tej matki. Akurat na tej facjacie przed Powstaniem jest błogosławieństwo dla nas kilku. - Więc ja ją znam od dziecka, a jego nie znam. Więc przykląkł, pocałował ten krzyż i mówi Pan Jezus do niego: "Synu mój, ty jak przyjdziesz do kościoła, to największy hołd mi oddajesz, bo mówisz - Królu wejdź do serca mego, a ta modlitwa jak piorun do Mego Serca wchodzi". Tak siostrze przysięgam - "ta modlitwa jak piorun do Mego Serca wchodzi ". - "Proś mnie o co chcesz, a Ja ci dam". - Pan Jezus pobłogosławił - wszystko króciutko. Siostro, tak mu się powodzi w Łodzi. Wszystko ma, opływa. Ona - już siwy jest teraz, ale siostro, wszystko się wypełnia. ... 
A ona? 
Co? - Ona niby wierząca, to przyjdzie do kapliczki, to się pomodli. A co do niej Pan Jezus powiedział. - Ciekawa byłam, co Pan Jezus do niej powie. Więc mówi Pan Jezus do niej tak: "Córko, jesteś z dala ode Mnie i splątana cierniami. Pragnij, żebym ciernie z ciebie zdjął i żebyś była bliżej Mnie, bo Ja jestem Ojcem ". - Pan Jezus ją pobłogosławił. - A widzi siostra, jakie to ważne. - Skąd to dziecko! Skąd to dziecko! - To siostro, żeby siostra wiedziała, to Ona miała po Powstaniu, to miała tych widzeń - mnie to wszystko mówiła - ja już zapomniałam, to Ona ją chcę poprosić, żeby Ona troszeczkę chociaż mnie dała tych widzeń, siostrze - ja ją, bo nikomu nie da, ale mnie da, to ja łykałam te słowa, bo ja to zapamiętałam, co zapamiętałam, to mówię siostro kochana. Jak się to zaczęło wszystko schodzić. Ludzi pełno i rzesza się robiła, mówię siostrze. Ale ksiądz co i raz zajrzał z parafii. Tak, ale księża, księża to muszą mieć dowody, siostro, że tak. Więc proszę siostry, to jak Matki Boskiej acha, co jak, co pamiętam, to mówię. Nadszedł Matki Boskiej Zielnej dzień. Tu już z Warszawy nikt nie mógł przyjść, bo to półtora roku przeszło to widzenie było do Powstania. Przecież siostro dużo rzeczy ja nie mogę mówić, to co nie wiem, tylko to co mówię. Więc siostro kochana, to Matka Boża wiele uleczyła ludzi do tej pory. Do Powstania wiele ludzi cudu doznało, ale było wszystko w cichości. Wszystko było w cichości, tak że, że wywiady były, bo to wszystko, bo to na te cudowne miejsce ogromnie oni byli zdenerwowani. Tak siostro kochana. Co po Powstaniu było to siostrze powiem. Ale mówię teraz o Powstaniu. Więc siostro kochana, to te ziele to przyszły kobieciny, które nie uczęszczały wcale do kaplicy. Były religijne i jedna moja siostra stryjeczna przyniosła - dwóch synów miała w partyzantce, druga miała jedynaka, a trzecia miała też - ta co sprzątała w kaplicy. To proszę panią miała w Oświęcimiu i w Niemczech zabranych 2 synów i te kobieciny - jak Warszawa się paliła - położyły to ziele, przyszły do tej Matki Bożej - dopiero się ocknęły. - Więc ja nigdy nie zapomnę w życiu tego. Wtem widzenie jest. Matka Boża mówi do tych osób: "Matki stroskane nie lękajcie się. Wasze dzieci są pod moim płaszczem. Jeszcze raz powtarzam nie lękajcie się wasze dzieci są pod moim płaszczem". - Wszystkie wrócili. Jeden to mówi: "Mamo, ja pod jedną ścianką cudownie ocalałem". - Mówi: proszę - żołnierz strzela. Pan Bóg kule nosi. Tak napisał do matki. I wszyscy żyją. Pożenili się. Wszystko się wypełniło. A, siostro. Jeszcze się wrócę. 
To Matka Boża powiedziała, tak pierwszy raz, jak do Niej przemówiła: "Ty będziesz w Zakonie św. Ludwika". Ja wrócę się jeszcze teraz do siostry. Ty będziesz w Zakonie św. Ludwika. Matka Boża Jej przecież rozkazy dała - różaniec, modlitwy inne, ale to ja już nie spamiętam, ale o różańcu pamiętam i o z oliwy lampka i Matka Boża Jej dużo rozkazów dała, dokąd się nie przemówiła. Dokąd nie przemówiła, tak, to Ona to wszystko wypełniała, proszę siostry. To siostro - żeby mnie przybili tak do tego krzyża jak wszystko jest prawda i siostro, jak ludzi dużo wyleczyła Matka Boża, to ta gospodyni tej Kuńdzi, synowa 2 letnie dziecko, konsylium doktorzy zrobili. Już beznadziejnie. Tak go położyli w kaplicy. Cudownie Matka Boża na początku uleczyła. On już po wojsku jest. On później przychodził z różańcem, modlił się ten chłopaczyna, śnieg odwalał, do szkoły poszedł, to już sprzątał. O, siostro kochana, niech siostra mnie wierzy, że... acha, to później jak to Pan Jezus, tak proszę panią, błogosławieństwo udzielał wszystkim podług życia człowieka, to proszę siostry, to już kiedy po Powstaniu, acha, to Pan... Ona to w Trzecim Zakonie. To ona jest najstarszą siostrą, wszystko się wypełnia. W Zakonie... nawet mnie dała parę złotych teraz, bo tam miała te paczki - rozdawała - to mnie te parę złotych, bo wiem, że moje ubóstwo jest. Ja nie wymagam, ale Ona sama się poczuła... W zeszłym roku mi dała i w tym roku też mnie zawołała. Widziała siostra jak mnie zawołała - i dała mnie parę złotych, no i tego i siostro Ona się udziela. I na chórze śpiewa. I księża wiedzą. I proszę panią, wierzą w te cudowne miejsce, bo obrazki ksiądz jak pierwsza Komunia, to przyjeżdżał tyle lat do tej pory. Dopiero w tym roku skasowane jest. Inni księża. Obrazki wszyscy chrzestni rodzice, cała rzesza się pięknie - siostro… tyle lat księża wiedzą. O siostro kochana, chwileczkę, to po Powstaniu, to taki biskup się dowiedział o tym cudownym miejscu ze świata i przyjechał, to tak udekorowana ta kaplica pięknie była w niedzielę, to było ciepło, kwiatami ubrane, a biskup wyszedł na taras i mówi, na schodki, ale mówi do rzeszy. Mamy Matkę Bożą cudowną w Częstochowie, ale i tu przychodźcie, módlcie się - nie bał się powiedzieć. A nasz proboszcz tak głowę spuścił, bo się trochę bał, bo był więziony. Tak Siostro, i Prymas był i cały świat wie o naszym cudownym miejscu, siostro kochana. To proszę siostry, to po Powstaniu, to jak... bo już ta kaplica była pobudowana, to ja tak prędko poleciałam, mówię, na tę modlitwę. Władzia przyszła wtenczas, a Pan Jezus mówi: "Najbliższy czas przychodzi, aby tu wszyscy kolana zgięli". Najbliższy czas przychodzi, aby tu wszyscy kolana zgięli - te dwa słowa, Pani siostro, jakie to ważne, te dwa to są najważniejsze. Siostra to rozumie, a Matka Boża powiedziała: "Niedługo dzwon zadzwoni a wszyscy uwierzą że Ja tu byłam". To siostro, to ja nie zapomnę tych słów, zaraz siostrze jeszcze coś powiem takiego ważnego. Acha - no to ta Warszawa się pali, to Ona, to proszę siostry, ta nauczycielka jedna z Wilanowa, która miała syna w Oświęcimiu, ofiarowała go tutaj Matce Bożej. Przychodziła, żeby ten syn jej wrócił. Religijna była. Więc ten syn wrócił. Te matki, ta wdowa, ta wdowa, skojarzyły to małżeństwo. Ale on jest bardzo religijny, pobożny, siostro. Jak się domówiłam, to ksiądz mówi. To uczciwie żyć, też jest zakon. Uczciwie żyć w małżeństwie. Więc siostro kochana, on, to jest święta rodzina. Ona Kościołowi służy. Na chórze śpiewa. Jest siostrą, jak się wypełniła, najstarszą - ma nauki do wszystkich. Księża o wszystkim wiedzą, ale w cichości, wszystko w cichości jest to siostro kochana. Zaraz siostro, przypomnę sobie, co ja mam powiedzieć. Acha, to zaraz, zaraz, bo ja już nie mam teraz pamięci, siostro. Już nie to co człowiek młody 80 lat. Wiele rzeczy wiedziałam. Już nawet ona mi tak przeczytała, ja i słuchać tego nie mogę powiedzieć, tylko co ja słyszałam, co Ona mnie mówiła. Siostro kochana. Siostro kochana, no więc za ten mąż wyjść. Ona nie sobą rządziła, tylko te matki. Więc siostro kochana, ale jakaż Ona wierząca. Więc przyszła wtedy, jak nikogusieńko nie było z rana. A ja przyszłam. Ona się nie spodziewała. A Ona przyszła prosić Matkę Bożą o pozwolenie za ten, za mąż wyjść. 
Klęczy, modli się, modli się, modli, nie ma widzenia, nie ma widzenia. Tak, a ja, ja poznałam tę sprawę. Więc Ona modli się, aż nareszcie już wyszła. Smutna - modli się. Wyszła do furtki i spojrzała się, jasność ujrzała i przyszła do Matki Bożej. Widać Matka Boża jej pozwoliła. Tak, tak Ona z rozkazu Bożego jest mężatką. 
Tak. Ale nikogusieńko nie było, tylko ja jedna byłam. Tak no i ona wypełnia to wszystko. Ale siostro, obmówiony to każden człowiek jest najlepszy i siostro, niech siostra wierzy, ludzie to są marny proch, jeden tylko Bóg sprawiedliwy, jako ja stara kobieta jestem. Jeden Bóg. Mało wyjątki są ludzi dobrych na świecie, sprawiedliwych, ale wyjątki. W małżeństwie są wyjątki dzisiaj nie ma, świat jest taki. Niech siostra Bogu dziękuje, że siostra w zakonie jest. 
Dziękuję Pani serdecznie. A teraz chciałabym jeszcze wiedzieć, jeżeli Pani pamięta, o tym Żydku co uciekł z Getta i skrył się na Siekierkach. 
Dobrze. Ja dużo rzeczy jeszcze siostro, wiem - przypomnę sobie. Więc proszę panią, ten Żydek taki był, bawił się z moim synem, 11 lat może miał 12 rok ten Żydek. I taki był miły. Co ja jemu jeść dałam. On się w kopkach jeszcze na sianie nocował, ale przychodził do mnie. Ja mu jeść dawałam. Bawił się z moim synem. Więc ja miałam sąsiadkę bardzo religijną kobietę. Jeszcze pani siostro przypomnę sobie, jak co ja mam mówić. 
Jak miał na imię? 
Nie pamiętam, siostro kochana. Więc ta sąsiadka tak patrzy się w okno, on jest na podwórku, ale - pani Kolańska, może go ochrzcimy? To go ochrzcimy, ochrzcimy. Więc on przyszedł. Chcesz być katolikiem? Chcę być. Dała mu medalik. Ona go chrzciła – obieśmy nie mogły - i ja byłam świadkiem. Tak przy niej stałam tak tylko. Więc ona go ochrzciła. Tak no i on, jako że już jest katolik - to u nas było Gestapo w szkole tam. Siostra wie, gdzie szkoła jest. I on z tym medalikiem usiadł sobie, bo nigdy tu nie był, tylko tam był w kącie, tutaj gdzie nasza kapliczka - że jako katolik, a tam było Gestapo. Więc spojrzał na niego Niemiec i od razu go do piwnicy, katował, a on modlił się, krzyczał: Ja katolik jestem, ja katolik, ja wierzący! - A kto cię ochrzcił? A te dwie kobiety, tam pod 6 - tam gdzie Władzia. 
Przychodzi, siostro do mnie, ja przyszłam z tego szmuglu. Wszystkie sąsiadki obszedł, czy to jest prawda, no i powiedzieli, że nie wiedzą o niczym. Nie chcieli mówić. I do tej kobiety, mojej sąsiadki. Ta zaparła się, ta sąsiadka. A on do mnie przy - dlatego teraz jest dobrze, że mnie nie badał. Do jutra pani się przyzna. Przyjdziecie do mnie do szkoły tam i - ale ostro - a na mojego Józia, tego synka - on trupie główki miał - tu - ty do samego Pana Boga się przejedziesz. A ja mówię, mówię. Owszem - do niego mówię, że bawił się z dziećmi co prawda, to powiedziałam. Więc siostro, modliłam się na różańcu. Więc mówię do mego męża: Winna jestem parę złotych, to oddaj, bo ja już, żebyście wy chociaż ocaleli. - Bo to miało Gestapo wszystkich nas wyciąć. Powiedział, że my wszyscy zginiemy. Więc ja mówię: pamiętaj, bo ja może nie wrócę i tak wzięłam tych parę złotych, co miałam na ten szmugiel iść i poszłam do niego z tą sąsiadką, ale poszłam do jednego znajomego, co tam z nim obcował, żeby troszeczkę za mnie przemówił - do stróża. Stróż mówi: Już nic nie pomogę, pani Kolańska, bo on mnie już wierzyć nie chce. Idźcie, ja go zawiadomię, że wyście przyszli. My idziemy, ale po tych schodach idę i modlę się. A on otwiera szeroko drzwi, każe nam - ale pogodna twarz - każe nam siadać. A ja mówię. Panie Herman. Ja mam pięcioro dzieci, mąż nie pracuje i ja muszę szmuglować. Przyznaję się, ja muszę jeść dzieciom dać. Jestem nic niewinna, ani sąsiadka. Ale zaraz siostrze wszystko powiem. - No dobrze. A ja mówię. Widzi pan Herman ja nie mogę iść na szmugiel, bo mnie sumienie dręczy, że ja nic nie jestem winna. Przyznaję się, prawdę mówię, że jeść mu dałam, bawił się z moim synem, nocował w kopkach. A, a do sąsiadki się zwraca. A no, jakoście go ochrzciły? Ja byłem też katolikiem. Powiedzcie, jakie to ceremonie? - Po polsku mówił, bo to folksdojcz był. A on mówi: a to głupio tak powiedziała: "a wzięłam, chlapnęłam wodą, a odczep się Żydzie". - A jak ona pani - bić ją chciał. - Te ślipie takie... a ja się tak trzęsłam cała, tak się trzęsłam cała, że i mnie skatuje. Ale siostro - się wrócę. Co jak powiedziałam: Panie Herman mam pięcioro dzieci - jeszcze się wrócę - ja muszę pracować na chleb, bo mąż mój nie pracuje - a, a to sobie pani pójdzie spokojnie - tak mnie powiedział, spojrzał się na mnie i powiedział: pójdzie se pani, niech się pani nie boi. Ja mówię, to ja panu masła przywiozę. Nie, masło dla pani za drogie jest. Kurkę pani mnie przyniesie. - I tak się ze mną ślicznie pogodził. Podobało mu się, że mówię prawdę. A ona - chciał ją bić. Nareszcie się oprzytomniał - i ona musiała mu mówić, mówić, tak jak go chrzciła. Trzęsła się cała, wie siostra. No i ja mówię, no i na tym się stało. - Pogodny taki był dla mnie, że nie sposób, a dla niej był strasznie zły. Jeszcze raz mówię: Panie Herman, ja panu przywiozę kurkę. - Dobrze, dobrze, pani się nie martwi, dobrze będzie. I ja poszłam sobie spokojnie. - To całe Siekierki powiedzieli, że Kolańska będzie odpowiadała za wszystkich, że to już na nic. Ale Bóg jest tylko, tylko Bóg. Modliłam się i Pan Bóg mnie wysłuchał, że on zmiękł, złagodniał. I to wszystko proszę panią. No i tego Żydka tak skatował. Wziął go do Warszawy i więcej nie wrócił. I ten-Żydek przyśnił się tej sąsiadce, że był jak powiada, tak jak murzyn czarny - co to było? - i całował ją, dziękował. A dlaczego był taki czarny, to nie - ja wiem - całował ją, znaczy, że szczęśliwy - ochrzczony. To jest wielkie, wielkie jest siostro. Nawet ja miałam, taką nawet, ja miałam taką wier... - jak święta była, umarła rok czasu. Ona strasznie mnie lubiała, ta kobieta, od dziecka miała... we śnie widziała i Matka Boża do niej przemawiała, św. Antoni. No tak staruszka już była, ale od dziecka, było święte dziecko. A z mężem żyła tak jak brat z siostrą w czystości. To ona tego - chciałam zaś jeszcze siostrze powiedzieć. Przypomnę sobie. Żeby nie mówić to co nie jest. 
Acha. - Więc siostro, to ona - nie uczęszczała bardzo do kapliczki - uczęszczała, wierzyła, miała obowiązki, ale czy siostra wierzy, jaki miała sen po Powstaniu. Po Powstaniu jej się śni, że Pan Jezus - jest ogromna ciemnica i wiatry straszne - ciekawa byłam, co ona miała za sny, bo ona miała prorocze sny i przecież Rosja - jak te forta są, to siostro, to robi się strasznie ciemno - wiatry... wiatry... jaśniej, jaśniej i Pan Jezus - Miłosierdzie Boże z bosymi nóżkami ponad Wisłą. Coraz jaśniej - na Warszawę idzie. To jest ważny sen siostro - Miłosierdzia Bożego - po Powstaniu miała taki. To znaczy się, że będzie burza, ale Pan Jezus 
Miłosierdzia będzie opiekun nasz. Zobaczy pani. Wszystko się wypełnia, co ona mówiła. I powiedziała mnie tak, że z Siekierek to najbardziej mnie lubi. Myśmy się tak narozmawiały. No tak, więc pani siostro, nawet jak chora byłam mówiła: Św. Antoni powiedz mi, czy ta Kolańska będzie żyła? - "Za trzy dni wstanie" - i tak było. Siostro kochana, jeszcze se przypomnę o dużo rzeczy, jak pójdę do domu to będę wiedziała, siostro kochana. Jak to wszystko się wypełnia, jak to się wypełnia. 
... się parę lat siostro, to od tego roku - nadszedł październik... chwileczkę - więc Matka Boża do niej mówiła, żeby dziewczynki - dzieci - z różańcami przyszły tu, w październiku
To - moja córka miała wtedy, no zaraz, 11 lat, to te dzieci, wie pani, te dziewczynki z tymi różańcami - to pani zapłakała taka była, piękny październik, cieplutko, księżyc świecił, a to wszystko na dworzu się modliło. Rzesza, a Ona przy tej wisience ma widzenie koteczku, a Matka Boża mówi do Niej że: "Wasz śpiew jest połączony z chórem Aniołów" - na te dzieci - na te wszystkie. Ja nigdy nie zapomnę tego, jak to pięknie było. Jeszcze coś mówiła, ale to mówię ,co słyszę - "Wasz śpiew jest połączony z chórem Aniołów" - a jak pani by spojrzała na te dzieciny z tymi różańcami, to pani się zaraz rozpłakała. Tak pięknie było, mówię siostrze, że jak pięknie było, to siostro kochana. 
/-/ Kolańska Stefania