Świadectwo 25.
Mówi Pani Brodowska Stanisława.
Przychodziłam do Matki Najświętszej, modliłam się zawsze na Anioł Pański codziennie przychodziłam. Jednego razu sprzeciwił się mój mąż i moja teściowa, że nie mogłam przyjść. Bardzo żałowałam, płakałam. Wyrwałam się z domu biegnąc szybko, żeby zdążyć. Przyszłam i mówią mi wszyscy z grona, że było błogosławieństwo - dlaczego mnie nie było, że było takie błogosławieństwo. Już wracali, Władzia już wracała do domu. Władzia się odkręciła, wpadła w zachwyt.
Matka Najświętsza przyszła i mówi: "Przyszłam do niej, pobłogosławię ją, bo ona też do Mnie przychodzi". - Dziękowałam Matce Najświętszej. Padłam krzyżem, dziękowałam, płakałam, dziękowałam, dziękowałam i stale Matce Najświętszej, to pamiętam i dziękuję jak Matka Najświętsza mnie wtedy pobłogosławiła.
Kiedy moja siostra w czasie wojny w Sokołów Podlaski, była aresztowana, później jakoś cudem się wydostała właśnie i ojciec był aresztowany, to ojca zatrzymali, a siostra uciekła do mnie i skryła się u mnie tutaj w Siekierkach. Przychodziliśmy i modliliśmy się tutaj do Matki Najświętszej i przyjechała moja mama i modliła się też tutaj na tym miejscu cudownym, a Matka Najświętsza przez Władzię w widzeniu mówi, powiedziała do mamy: "Matko nie rozpaczaj o twoje dziecko, Ja też bolałam nad Moim Synem, tak jak ty bolejesz, nic się nie stanie twemu dziecku, będzie osłonięte".
I do dziś dnia siostra moja żyje, dziękować Matce Najświętszej i tu że się u mnie ukrywała. Mieszkam w Siekierkach, nazywam się Brodowska Stanisława.
/-/ Brodowska Stanisława