Misjonarze ad Gentes - list

- no title specified

Bogu Chwała, a Wam dzięki....

Drodzy przyjaciele misji i misjonarzy. Jutro jest II niedziela Wielkiego Postu i jest obchodzona jako Dzień Modlitwy, Postu i Solidarności z Misjonarzami. Zwana jest też Niedzielą "Ad Gentes".

Z tej okazji we wszystkich wspólnotach parafialnych w Polsce odbędzie się zbiórka na fundusz misyjny. Papież Franciszek mówi, daj jałmużnę, czyli porzuć nierozsądny styl życia i gromadzenia wszystkiego dla siebie w iluzji zabezpieczania przyszłości, która do nas nie należy.

Jałmużna to obowiązek każdego człowieka nie tylko zamożnego. Nasz stan majątkowy nie zwalnia nas z bycia człowiekiem. Moje doświadczenie jest takie, że w swoim dotychczasowym życiu w Polsce i Chile, nie spotkałem takiego biedaka, który nie miałby czym się podzielić. Bo dzielenie się to sprawa najpierw serca potem kieszeni. Dlaczego? Ponieważ najbardziej ubodzy umieją się podzielić nic nie mając w domu (herbata zrobiona z liści wiśni, bo matkę nie jest stać nawet i na „herbatę minutkę”).  

Czasami patrząc na świat współczesny mam wrażenie, że lepiej być biedakiem. Dlaczego? Bo biedny jest prosty, daje to co najcenniejsze, a zamożny to co mu zbywa, co przyniesie uwagę innych. Pamiętacie ewangeliczną wdowę, dała wszystko co miała do życia. Drodzy pielgrzymi wielkopostni możemy oszukać, Boga, nawet czasami próbujemy, ale się nie da. On patrzy na serce.


Drodzy, w tym czasie pielgrzymki do Jerozolimy, trzeba nam spojrzeć na ludzi wokół nas z sercem otwartym. Bo wiecie co, można się tak zaplątać w swoich sprawach, że faktycznie będziemy „przecedzać komary swoich własnych przepisików, a połykać wielbłądy niesprawiedliwość i wyzysku drugiego bez miłosierdzia.


Chcę się z Wami podzielić kilkoma naszymi prostymi sprawami względem potrzebujących.  

Nasza Wspólnota Pijarska pod wezwaniem „Matki Bożej del Pilar” w Santiago de Chile postawiła na otwartość dla Boga i ludzi. Mimo, że jesteśmy tylko we dwóch, jako kapłani i jeden przednowicjusz, to staramy się być dyspozycyjni i swoja troską objąć szkolę i parafię. Chyba dzięki temu, że wszyscy zaraziliśmy się wirusem kilka miesięcy temu, wiec już bez większego strachu staraliśmy się wychodzić na przeciw potrzebom ludzi, których Bóg nieustannie stawia na naszej drodze. Tak, wielu jest zastraszonych wirusem, boja się, wpatrzeni w informacje telewizyjne nie wychodzą z domów. Stach paraliżuje ich życie rodzinne, duchowe. My też się boimy. Ale ja wierzę w Bożą opatrzność, że Bóg czuwa nad nami i nasze życie jest w rękach Boga nie Covida. Nie umiem przejść obok ludzi cierpiących, przychodzących do nas i szukających pomocy. Zatrzymuje się nieporadnie jak dobry samarytanin, by opatrzyć rany strachu słowem nadziei, zaspokoić głód choć kromką chleba i kubkiem herbaty. Podejmujemy nasze skromne wysiłki. Oprócz zwykłej działalności pojawiło się też zapotrzebowanie na pełnienie dodatkowej funkcji kapelana w pobliskim szpitalu. Znacie mnie, co miałem zrobić zgodziłem się. Trzeba zaznaczyć, że w Chile jest stosunkowo mało kapłanów. Wielu z nich jest w podeszłym wieku, stad wielu kapelanów ze względu na wiek w czasie pandemii nie mogło już jej pełnić. Odprawialiśmy msze świętą każdego dnia rano o 8.00, jednocześnie transmitowaliśmy ją przez instagram i facebook. Ze względu na odpowiednią godzinę Radio Maryja Chilijskie zwróciło sie z prośba, aby mogli naszą Eucharystie transmitować od poniedziałku do piątku. Oczywiście zgodziliśmy się. Tutaj w Chile, Msze święte raczej są odprawiane wieczorem albo w ciągu dnia. Więc służymy i w ten sposób. Nasza Kaplica Wieczystej Adoracji jest i była otwarta, mimo nawet całkowitej kwarantanny. W naszej dzielnicy przez kilka miesięcy można było wyjść z domu tylko za pozwoleniem. Ale ludzie mimo ograniczeń i kar, lgnęli do Jezusa.  Jednocześnie z sytuacja pandemii pojawiło się więcej ubogich. Oprócz paczek żywnościowych, pojawiła się w okresie zimowym potrzeba przygotowywania obiadów dla bezdomnych. I tak jest po dziś dzień. Wydajemy posiłek dla około 70 osób. Okazjonalnie, kiedy spaliło się 20 domów w jednej z biedniejszych dzielnic, gdzie mieszkają głownie Haitańczycy, pojechaliśmy tam z odzieżą, ale widząc wielką biedę a wręcz nędze zaczęliśmy tez, co jakiś czas zawozić do nich żywność, środki higieniczne, produkty dla dzieci. W tej dzielnicy jest mnóstwo małych dzieci, często niedożywionych. Sam nie wiem jak to wszystko funkcjonuje, ale dziwnym cudem funkcjonuje. I tak upływają nam dni wielkopostne w drodze do Wielkanocy. Bóg stawia nam nieustannie potrzebujących. Jako wspólnota razem z wielu woluntariuszami mówimy potrzebom – tak, a Bóg to organizuje i karmi rzesze głodnych swoich dzieci, rozmnażając dla nich chleb powszedni. Dziękuje Wam za wszelką pomoc materialna. Za każdy grosz. Dzięki Waszej pomocy czym dzielić się z ludźmi. Niech Bóg wynagrodzi waszą pomoc. Pamiętajcie o mnie i moich podopieczny w modlitwie. Bogu niech będzie Chwała i Wam dzięki!

o. Janusz Furtak SP

 

Zobacz również